Czerwiec, 2013
Dystans całkowity: | 1096.80 km (w terenie 363.00 km; 33.10%) |
Czas w ruchu: | 42:50 |
Średnia prędkość: | 25.61 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.70 km/h |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 60.93 km i 2h 22m |
Więcej statystyk |
do pracy a z powrotem przez KPN
-
DST
72.60km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:41
-
VAVG
27.06km/h
-
VMAX
47.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
do pracy a z powrotem przez Nadarzyn i Podkowę
-
DST
76.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:57
-
VAVG
25.76km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mazovia Otwock
-
DST
70.00km
-
Teren
70.00km
-
Czas
03:27
-
VAVG
20.29km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
Otwock miał zawsze opinie trasy ciekawej, z wydmami zawsze suchej odpornej na opaday. Ale tym razem parodniowe opady plus burza w momencie startu spowodował, ze częśc trasy była zatopiona, jechało sie rzeczkami pod prąd i z prądem, w wodzie do ośki a czasem całe prawie koło było pod wodą. Dało to ciężką trasę, znowu słabo pojechałem pierwszą część, obudziłem się w drugiej. Czas i miejsce w granicach przyzwoitości, ale po cichu liczyłem na więcej. Młody 13 minut przede mna Skorek 45 minut za mną. Na szczęście chociaz było ciepło. Za parę dni 104 km w Kozienicach i już myslę jak to pojechać, żeby znowu nie zejść na pierwszych kilometrach.
do pracy i z powrotem
-
DST
53.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
26.50km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
do pracy i z powrotem
-
DST
51.90km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:05
-
VAVG
24.91km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
do pracy i z powrotem
-
DST
51.50km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
25.33km/h
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
Gwiazda Nidzica
-
DST
44.00km
-
Teren
42.00km
-
Czas
01:52
-
VAVG
23.57km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
Gwiazda Mazurska - Purda
-
DST
52.00km
-
Teren
51.00km
-
Czas
02:03
-
VAVG
25.37km/h
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przyjechałem z moimi dziewczynami na drugą część Gwiazdy żeby wreszcie porządnie potrenować i przepalić troche rozleniwiony w ostatnich dwóch tygodniach organizm. Z racji wcześniejszej nieobecności staję karnie w ostatnim męskim 3 sektorze, przede mną w drugim widzę jeden "biały telewizor" Skorka za mną w swoim debiucie na Ficie stoi dumnie Róża, hobby jedzie Hania. Start i grzeję ile fabryka dała. Na 2 km doganiam ogon drugiego sektora, jadę mocno zadyszka nie przeszkadza, Skorek trzyma sie mocno, minutową różnicę odrabiam dopiero po 11 km. Jedziemy przez parę km razem. Potem cały czas góra- dół, góra-dół jest dużo piachu i brak błota, prawie cały czas mam kogoś na plecach ale dość często odpadają mi się te ogony a ja doganiam kolejne grupki. Do mety dociągam tez jednego mistrza finiszu, który wpycha mi sie przy krawężniku. Mogę spokojnie go zamknąć ale nie chcę robić draki, puszczam go ze słowami "jedź mistrzu". Ze startu jestem zadwolony z miejsca też. Fajnie w debiucie Fit pojechała Róża, poza 12 letnią Różą najmłodsi zawodnicy mieli na oko 16-17 lat ale i tak objechała z 15 osób, mocno pojechała Hania. Skorek niedługo po mnie przyjeżdża też w dobrej formie a przecież ma w nogach wczorajsze Jedwabno. A-ha pochwalę się że, wygrałem o minutę z samym Andrzejem Sypytkowskim - srebrnym medalistą olimpijskim w wyścigu drużynowym z Seulu. Cienias Lech Piasecki (mistrz świata amatorów, zwycięzca Wyścigu Pokoju!)uciekł mi na Fita :).
Po południu regeneracja i lenistwo a następnego dnia Nidzica. Przed startem komentator kilkakrotnie mówi o tym, że trasa krótka ale bardzo trudna. Myślę, że musi cos gadać, przeciez dużo trudniej jak w Purdzie być nie może to tylko Mazury a nie Złoty Stok czy inny Karpacz. Znowu ide na zsyłkę do swojego sektora, dziewczyny tym razem wystawiam razem w hobby (16 km po górkach czyli taki mały Fit). Na początku podobnie jak w Purdzie kilometrowy podjazd i przebieg taki sam. Po 10 km czuję jednak, że jadę już na całość a przeciwnicy jakoś przede mna nie klękają, Skorka ani widu ani słychu. Po 10 km góra staje dęba, wrzucam nie uzywany w Purdzie "młynek", mielę niczym w Piwnicznej, nawet podprowadzam. 20 km doganiam dopiero Skorka, trzyma się szwagier mocno, kolejne zabójcze podjazdy i zjazdy gdzie odjeżdżam tym którzy na podjazdach są mi co najmniej równi - widać, że nie trenowli zjazdów w górach :). A potem zjazdy gdzie nie na marne wisiały na drzewach "trupie czachy". Parę razy tyłek daleko za siodełkiem, jeden parometrowym lot, ustane lądowanie choc raczej bez telemarku :)
Dalej jest ździebko łatwiej, ale tętno max nadal w użyciu, potem chłodzę się jeszcze w sekcji kałuż i w dół do mety. Wynik nieco słabszy niż w Purdzie i dogoniło mnie na trasie 2-3 gości co wraz z trudnościami trasy nauczyło mnie troche pokory. Skorek tylko chwilę za mną, Róża z braku swojej konkurencji pościgała się z chłopaczyskami, Hania ze starszą kategorią i próbującą dotrzymać jej kroku mamą :). Wszyscy cali, sprzęt też, zadanie wykonane.