Wrzesień, 2012
Dystans całkowity: | 841.00 km (w terenie 306.00 km; 36.39%) |
Czas w ruchu: | 33:53 |
Średnia prędkość: | 24.82 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.00 km/h |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 60.07 km i 2h 25m |
Więcej statystyk |
do pracy a z powrotem przez KPN
-
DST
75.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:46
-
VAVG
27.11km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
do pracy i z powrotem
-
DST
53.50km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
26.31km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
do pracy i z powrotem
-
DST
54.80km
-
Teren
6.00km
-
Czas
02:10
-
VAVG
25.29km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mazovia Rawa Maz. (plus 10 km rozgrzewki)
-
DST
88.00km
-
Teren
80.00km
-
Czas
03:40
-
VAVG
24.00km/h
-
VMAX
51.00km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
do pracy i z powrotem
-
DST
53.80km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
27.59km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
do pracy i z powrotem
-
DST
53.60km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:03
-
VAVG
26.15km/h
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
pomaratonowy rozjazd
-
DST
20.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
00:50
-
VAVG
24.00km/h
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piwniczna MTB Maraton (+ rozgrzewka)
-
DST
85.00km
-
Teren
83.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
17.00km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po dwuletniej przerwie powróciłem na prawdziwy górski maraton. Start w znanej narciarzom Suchej Dolinie na wysokości 700 metrów. Przed startem zwiedzam sobie parę pierwszych i ostatnich kilometrów - lubię wiedzieć co będzie na końcu, pogoda dopisuje, jest pogodnie około 10-12 stopni. Start giga o 10.00, kameralna atmosfera nikt się nie przepycha, jest niespełna 100 osób. Wraz z Jackiem którego w głębi duszy podziwiam za odwagę bo wiem., że spędzi na trasie trochę więcej czasu niż ja, ale nie daję tego po sobie poznać żeby się chłopak nie zestresował. Dla mnie to też debiut na giga w górach, więc mam swoje stresy i na pół godziny przed startem zaliczam klasyczne rozwolnienie. Pierwszy podjazd to 2 km po płytach ale b. stromo trzeba uzywać przełożen 1/1, potem trochę podprowadzania, podjazdu i jesteśmy na szczycie Niemcowej. Zaczyna się zjazd, najpierw niezbyt trudno ale i tak Niemcowa zabiera mi oba bidony. Po paru minutach pojawiają się parometrowe doły z korzeniami, część zjeżdża niektórzy sprowadzają. Ja też nie kozakuję - obiecałem sobie ostrożność, choć w porównaniu do 2010 zjazdy idą mi troche lepiej. Mniej więcej w tych rejonach szczupaka zalicza Maciek a Jacek rozwolnienie. Wyjeżdżamy z lasu gnamy po łąkach, druzkach polnych , przelatujemy przez prywatne gospodarstwa, gdzie chwila nieuwagi i można wjechać do stodoły. Jesteśmy na dole w Rytrze, pierwszy bufet, i punkt pomiarowy na którym Maciek będzie szybciej ode mnie o 5 minut (szacunek). Zaczyna się najdłuzszy podjazd 800 metrów różnicy na 10 kilometrach. Najpierw doganiam parę osób jadę 12-15 km/h, po 2 km podjazd staje dęba i od tego miejsca przestaję wyprzedzać, mielę tak na 1/2 przez następne 40 minut, następnie techniczna ścieżka do Przechyby, tutaj moi konkurenci są górą. Na 29 bufet i rozjazd. Giga zaczyna od parokilometrowego najtrudniejszego zjazdu, łykaja mnie Ci których wyprzedziłem na podjeżdzie albo i więcej, zastanawiam się czy zaraz mnie nie dogoni Jacek. Mniej więcej od 35 km kończy sie technika, jadę nadal spokojnie, zjazdy mniej strome ale kamieniste na moim sztywniaku telepie niemiłosiernie, nie czuję rąk, żałuję że nie mam fulla jak większość konkurentów. Ale co tam full, Jacek przejechał to z atrapą amortyzatora, naprawdę jego amorek nie ugina się w ogóle !!!. Jak to po zjeździe następuje podjazd, kocie łby z ostrych kamieni przez jakieś 2 km tutaj jadę 6 km/h, dalej szutry więc gnam 8 km/h. Nastepnie długi szutrowy zjazd ale kręty przy ograniczonej przyczepności trzeba uwazać (na jednym z takich zjazdów Jacek szlifuje łokcieć na skale), bufet miał byc na 44 a jest dopiero na 48 - jak na każdym staję, jem piję i w drogę. Musieli chyba dodać coś do żarcia na bufecie bo włącząja mi się nieodkryte wczesniej rezerwy, zaczynam doganiać tych którzy łykneli mnie za Przechybą, po 6 kilometrachtrach jestem na szczycie - kilkuosobowj grupy nie widać, zaczyna sie zjazd i myśli żeby tylko nie dac się znowu dogonić, prędkość maksymalna na zjazdach 58 km/h, kilka minut i jestem w Szczawnicy (wąwóz homole), ostatni bufet, ostatnia góra juz częsciowo z buta bo i tak prędkość była 5 km/h, parę kilometrów po lesie i na koniec znany mi z rana ostry zjazd, koncentruje się bo wiem że trzeba uważać, niestety chwila zawahania i wykonuję swojego szczupaka, na szczęście bez prędkości i bez wiekszych urazów, jeszcze krótki finisz pod górkę po asfalcie, wyprzedzam jeszcze dwóch megowców i meta na której czekają Maciek z Dorotą i Tomkiem (piekny prawie debiut w na mini.) Jak na 5:20 w trasie czuję sie dobrze, ładnie mega pojechał Maciek, Jacek jak zwsze pokazał że ma jaja, nie dość że bez amora to ostatnie 15 km bez pedała i 7:15 na górskiej trasie, Krzysiek niestety zdefektował i wycofał się. Generalnie dla wszystkich nas była do super przygoda, świetny trening i bagaż doświadczeń, które potem bardzo procentują na mazoviowym sciganiu
do pracy i z powrotem
-
DST
54.50km
-
Teren
7.00km
-
Czas
01:58
-
VAVG
27.71km/h
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze
do pracy i z powrotem
-
DST
53.60km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:58
-
VAVG
27.25km/h
-
Sprzęt Merida flx xt
-
Aktywność Jazda na rowerze