Pierścień Tysiąca Jezior 2021
-
DST
611.00km
-
Czas
25:01
-
VAVG
24.42km/h
-
VMAX
59.00km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Podjazdy
4000m
-
Sprzęt Merida Scultura
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plan przed tegorocznym PTJem był taki żeby pojechać spokojnie, nie popełnić błędu z ubiegłego roku i dotrzeć do mety w dobrej formie, bez umierania. A było tak: na 20 km dogoniła mnie 5 osobowa grupka z którą jechałem mniej więcej do 90 kilometra. Tempo było za mocne, więc namawiałem do zwolnienia, towarzystwo przyznawało mi rację ale cisnęło dalej tak samo. Pomimo tego, że mógłbym dalej z nimi jechać odpadłem żeby jak najdłużej czuć świeżość. Do 2 punktu kontrolnego na 136 trzy razy zmieniałem grupkę, cały czas jadąc na 70 procent. Około 150 km znowu spotykam się z leaderem pierwszej grupki, towarzystwo mu się rozsypało szybciej niż myślałem. Kolega Wojtek ze zrozumieniem przyjmuje moje obawy co do za szybkiej jazdy i ruszamy razem. Do PK w Kordegardzie na 362 km nasza jazda wygląda podobnie, Wojtek prowadzi częściej i nieco mocniej. Od Kordegardy jedziemy w 4 osoby - zmiany są równe. Za PK w Ełku gdzieś około 420 odpada jeden z naszych pomocników, jedzie z nami nadal późniejsza zwyciężczyni kat. open. Na Pk 455 koleżanka nas zostawia, nie lubi tak długich biesiad i popijania kawki jak my, widać że walczy o każdą minutę. Ruszamy i Wojtek daje kolejną długą zmianę - ku mojemu zaskoczeniu jest to jedna z ostatnich takich zmian. Ja czuję się dobrze, przez 15 km koło św. Lipki mamy towarzystwo jakiejś kolarki, mi się jedzie fajnie ale kolega wykazuje odznaki mocnego zmęczenia. Ja czuję, że to trochę moja wina tej taktyki 70% i biorę powoli sprawy w swoje nogi. Ostatni PK w Reszlu na 534 jemy pyszne naleśniki, motywuję Wojtka do dalszej jazdy bo do mety raptem ze 3 h jazdy, możemy mieć niezły czas. Zbliżająca się meta motywuje mnie, wyłączam tryb oszczędzania, sięgam po żele i zaczynam jechać tak jak potrafię najlepiej. Po godzinie doganiamy "naszą" koleżankę, zapraszam ją na koło i tak ciągnę moje owieczki do mety. Nie odpuszczam, motywuję i jadę cały czas na czele do samego końca, choć to najtrudniejszy odcinek PTJ. Dojeżdżam w dobrej formie czas 25h i 1 minuta. Plan taktyczny zrealizowany, jedynie mogłem krócej siedzieć na tych PK