Bodzio826 prowadzi tutaj blog rowerowy

mazovia Toruń

  • DST 75.00km
  • Teren 74.00km
  • Czas 03:10
  • VAVG 23.68km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt Merida Big 9
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 października 2017 | dodano: 16.10.2017

Miało być płasko i nudno ale na szczęście "okoliczni bajkerzy" stanęli na wysokości zadania i dodali trochę górek, do tego ładna rowerowa pogoda plus 15 bez słońca i deszczu. Tym razem nie byłem jakoś bojowo nastawiony, raczej chciałem to dojechać i cieszyłem się na koniec sezonu. Start z 2 sektora, pierwsze 10 kilometrów pojechałem bez asekuracji, ale jakoś mnie nie odcięło. Do 30 km  równa i  spokojna jazda, pilnowałem swojego konkurenta, niestety jakaś akcja w kopnym piachu ktoś mnie przyblokowałem, stanąłem w korbach i spadł mi łańcuch. Zanim założyłem grupa zniknęła mi z oczu. Na płaskim odcinku dogoniła mnie kolejna grupka ale jakoś nie pasowało mi jej tempo więc na pierwszym podjeździe zostali 50 metrów. Cóż było  robić, postanowiłem gonić sam, na górkach i zjazdach podganiałem a na płaskim chyba  tylko trzymałem dystans, dałem radę nawet samotnie po płaskim polu pod wiatr. Na 40 kilometrze moja pogoń zakończyła się sukcesem, zastanawiałem się tylko czy nie zapłacę za to jakimś kryzysem. Jeszcze przed 45 km, czyli przed rozjazdem mega dogoniłem dwóch kolegów z mojego Velmaru, którzy jechali z 1 sektora, więc wiedziałem że jest dobrze. Pętlę giga zacząłem w dobrym towarzystwie 3 "starych" gigowców. Jechaliśmy we 3 po ładnych zmianach a 4 wiózł się "na kleszcza". Gdzieś na 65 kilometrze nastąpiła zmiana - odpadł "kleszcz" i najsłabszy z nas a za chwilę dogoniliśmy jeszcze jednego kolegę z naszej kat GM4. Czyli było nas trzech, jak mi się wydawało walczyliśmy o przeklęte 4 miejsce w GM4. Koledzy w generalce ode mnie wyżej, ale ostatnio w Mławie to ja byłem górą, postanowiłem mimo wszystko powalczyć bo przecież nigdy nic nie wiadomo. Niespodziewanie dla mnie na podjeździe wyskoczył mi z pleców "dogoniony", ciężko było ale się obroniłem. Pomyślałem nieskromnie, że dzisiaj na podjeździe to "nie ma na mnie mocnych". Nasz pojedynek okazał się zabójczy dla trzeciego z nas. Zostaliśmy we dwóch, a ja w akcie zemsty postanowiłem "kogucikowi" dać prowadzić. Stadion się przybliżał ja oddychałem coraz spokojniej i wiedziałem, że powinienem zaatakować tuż przed stadionem. 300 metrów przed stadionem wyskoczyłem, przed wjazdem na stadion miałem 20 metrów i pozostał tylko zwycięski finisz wśród okrzyków mojej drużyny. Fajnie było a w nagrodę czwarte miejsce w kategorii :(.




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ciest
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]