mazovia w Kielcach (70+10)
-
DST
80.00km
-
Teren
70.00km
-
Czas
03:30
-
VAVG
22.86km/h
-
VMAX
49.70km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Podjazdy
1100m
-
Sprzęt Merida Big 9
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wyczerpującej piaszczystej Rawie przez parę dni w ogóle nie miałem ochoty na następne ściganie, odpuściłem poważniejsze jeżdżenie i na kilka dni przed poczułem że chyba jest lepiej. Ostatecznie pojechałem do tych Kielc bo to w końcu jakieś górki. Nie poddałem się tez jeszcze w generalce choć po toruńskiej porażce ciężko odrobić straty. Start 2 sektora z hali targów rowerowych dostojny i jak mi się wydawało spokojny, całą grupą po asfalcie, pilnowałem początku. Najpierw płasko po jakimś torowisku, mało ciekawie. Potem zaczęły się podjazdy i szybko zobaczyłem niektórych moich kolegów i przeciwników z pierwszego. Nie podpalałem się jednak, nie starałem się od razu odjechać zachowywałem rezerwę aby nie zabrakło mi pod koniec. Jechało się fajnie, w końcu podjazdy z młynka i zjazdy na stojąco. Okazało się że tego dnia równie ważne jak mocna noga okazało się przygotowanie roweru no i trochę szczęścia. Jeszcze nie uruchomiłem swoich rezerw a już większość rywali złapała gumy bądź zerwała łańcuchy. Dociskam jeszcze na ostatnich kilometrach i doganiam przeciwnika z pierwszego sektora z którym rzadko wygrywam. Gdyby było jeszcze z 10 km to może dogonił bym jeszcze ostatniego rywala na którym ni zależało, bo z międzyczasów i późniejszej rozmowy wynikało, ze słabł. Ostatecznie 8 w open i 2 w M4 a na mecie jeszcze się zastanawiałem czy na pewno dałem z siebie wszystko? Piękny wyścig.